W 2014 roku 33. Szybowcowe Mistrzostwa Świata w klasach Standard, Club oraz 20m (szybowce dwumiejscowe) rozegrano w fińskiej Rayskalii natomiast w klasach 15m, 18m i Otwartej w Lesznie.
W Rayskalii w latach ubiegłych latach klimat mistrzostw od zawsze sprzyjał polskim pilotom. Janusz Centka za każdym razem wracał z Rayskalii z Mistrzostw Europy z medalem (złoto 1996 – klasa otwarta, srebro 2005 – klasa 15m, i brąz 1988 – klasa 15m). Janusz Trzeciak w roku 1988 zdobył tytuł Mistrza Europy w klasie standard. Julian Ziobro i Henryk Muszczyński w 1976 roku zdobyli kolejno srebrny i brązowy medal podczas Mistrzostw Świata w klasie otwartej. Natomiast Michał Lewczuk w trakcie Mistrzostw Świata Juniorów dołożył srebrny medal w roku 2009. W tym roku Polskę reprezentowali w klasie standard – Sebastian Kawa (Aeroklub Bielsko-Bialski), Paweł Wojciechowski (Aeroklub Leszczyński) oraz Tomasz Krok (Aeroklub Leszczyński). W klasie club – Jakub Barszcz (Aeroklub Orląt) oraz Łukasz Błaszczyk (Aeroklub Ostrowski). Natomiast w klasie szybowców dwumiejscowych – Janusz Centka (Aeroklub Leszczyński) wraz z pilotem Mikołajem Zdunem (Aeroklub Leszczyński).
Lotnisko to położone jest 120km na północny zachód od Helsinek w wykarczowanej części lasu z przyległym jeziorem. Długi dzień w okresie czerwca oraz występujące tam bardzo dobre warunki pogodowe sprzyjają rozgrywaniu długich i szybkich konkurencji. W 2005 roku w trakcie Mistrzostw Europy po raz pierwszy w historii szybownictwa w klasie otwartej wyłożono tu trasę przekraczającą długość 1000km a w klasie 15m 800km! Zawodnicy w większości oblecieli te ambitne zadania zaliczając linie mety „grubo” po godzinie 21. Kilka lat później w trakcie Mistrzostw Świata Juniorów konkurencje były również szybkie i ambitne. Pogoda w tegorocznych mistrzostwach była zupełnie odmienna i wymagająca, a przypominała trudne mistrzostwa z roku 1976.
Podstawowym elementem krajobrazu Finlandii są jeziora, których powierzchnia łączna zajmuje prawie 10% powierzchni kraju. Połączone są rzekami i kanałami, przez co tworzą w środkowej części kraju skomplikowany system wodny. To najbardziej zalesiony kraj Europy, lasy zajmują aż 74% powierzchni. Tylko 10% powierzchni kraju nadaje się do bezpiecznego lądowania w terenie przygodnym. Rejon Mistrzostw Świata uznawany jest więc za trudny, a pogoda z którą musieliśmy się zmierzyć podnosiła nam poprzeczkę w podejmowaniu bezpiecznych i trafnych decyzji taktycznych.
Podróż do Rayskalii to 1300km z centrum Polski, drogą przebiegającą przez Litwę i Łotwę oraz 2h przeprawy promowej z Tallina w Estonii do Helsinek w Finlandii. Lasy nieprzerwanie ciągną się wzdłuż autostrady od wyjazdu z Helsinek. Zauważalne jest mniejsze zaludnienie w tym kraju szczególnie na ostatnich 40km po zjechaniu z autostrady. Trzeba pamiętać o stacjach benzynowych i marketach. W samej Rayskalii jest tylko mały sklepik wielobranżowy z podstawowymi produktami a najbliższa stacja benzynowa 25km w miejscowości Loopi. Rayskala to niewielka wioska – kilka domków wkomponowanych w las wzdłuż jednej drogi. Lotnisko powstało w 1940 roku w okresie drugiej wojny światowej. Mieszkaliśmy w przyczepach campingowych z zainstalowanym systemem podgrzewania. Początek to temperatury około 0 nad ranem a w dzień 8 stopni Celsjusza. Później było cieplej, około 15 stopni więc trening kojarzy nam się po dziś dzień z bardzo chłodną masą niżową, przelotnymi opadami deszczu, krupy śnieżnej lub śniegami wyrzucanymi z wybudowanych congenstusów. W trakcie treningu i mistrzostw w miejscach rozlanych altocumulusów jedyną taktyką był lot w kierunku plam słońca na ziemi. W niskiej temperaturze zewnętrznej czerwcowy kontrast termiczny był na tyle mocny, iż miejsca te pracowały w pewny sposób i dawały dobre noszenia. Czasem pracowały za mocno, więc robiły się lokalnie chmury Cb z mocnym deszczem a nawet śniegiem. W trakcie pierwszego startu od razu rzuca się w oczy widok na niekończące się lasy i jeziora. Treningowo polataliśmy niewiele, niżowa pogoda nie pozwoliła nam w pełni rozwinąć skrzydeł. W większości zrobiliśmy po l3 lotów. Najlepszy wykonaliśmy indywidualnie w kierunku północno wschodnim dcp. 300km w rejon potężnych jezior poukładanych w pewien charakterystyczny ciąg na północ od Lahti. Klasa standard i 20m pokonała odległość powyżej 400km w podobnym kierunku lecz przerwała lot w sektorze północnym ze względu na rozlewanie się cu. Na wysokości 1200m odczuwało się dyskomfort ze względu na brak dogodnych miejsc do lądowania. Odprawa bezpieczeństwa ze strony organizatora nie była większym zaskoczeniem. Omówiono zasady wodowania i lądowania na lesie a nawet autostradzie. Bardzo mocny nacisk stawiano również na bezpieczeństwo w trakcie poruszania się po płycie lotniska, na grid czy po dolotach. Nasi pomocnicy musieli zapoznać się z kilkoma ważnymi i dokładnie opracowanymi procedurami a poruszanie się autem odbywało wyłącznie z włączonym ICOMem . Korzystając już wcześniej z artykułów Tadeusza Rejniaka z roku 1976 znalazłem kilka rad co do procedur wodowania, które były przybliżone pilotom podczas tamtejszych mistrzostw świata. Kto miał możliwość wyposażył się w SPOT (satelitarny przekaz położenia szybowca). Trzeba było mieć świadomość i pamiętać o możliwym braku zasięgu w telefonie komórkowym w bezludnych rejonach w razie wodowania lub nawet zwykłego lądowania w terenie. Kierunek przylotu do lotniska w większym sektorze był bez pól, a od 20km dolot musiał być już pewny. Jedynie od wschodu było bezpieczniej i dało się znaleźć pole. Nie było przykrych niespodzianek jak w roku 2005 gdzie dwa szybowce z klasy otwartej lądowały tuż przed metą na lesie. W trakcie treningu i kilku konkurencji dolatywaliśmy do wybrzeża Zatoki Fińskiej, gdzie w większości przy zachodnim lub południowym wietrze można było się spodziewać wchodzącej w ląd bryzy. Naszym największym ukojeniem na tamtejsze zimno była wieczorna sauna. Na lotnisku były aż trzy sauny. Prawdopodobnie to ona uchroniła nas przed przeziębieniami, które na moment wdarło się w nasz team. Każdy seans w saunie kończył się skokiem do jeziora do którego prowadził bezpośrednio pomost. Starszy Pan pilot opowiedział nam, że drewniane ściany tej największej pamiętają rok 1976.
Ceremonia otwarcia 33 Szybowcowych Mistrzostw Świata odbyła się jak w latach poprzednich na lotnisku, a oficjalnej przemowy dokonała Pani Marina Vigorito Galetto. Powitano wszystkie państwa, a częścią artystyczną był start za wyciągarką zabytkowego szybowca PIK-5c. Następnie udaliśmy się na poczęstunek przygotowany w hangarze. Niska temperatura i dość silny wiatr nie pozwolił nam zadefilować w przygotowanych na miarę reprezentacyjnych strojach z krótkim rękawem. Krótki rękawek miałem na sobie tylko w ostatnim i przedostatnim dniu zawodów czyli trochę mało jak na trzy tygodnie latem. Poruszaliśmy się w kurtkach zimowych lub grubych polarach. Dni nielotne podczas treningu a było ich więcej niż lotnych wykorzystaliśmy na techniczne dopieszczanie szybowców, zbieranie grzybów lub łowienie ryb (oczywiście legalnie).
Pierwsza konkurencja (Keritty – Kisakeskus – Humppila – Somerniemi – Rayskala) to lot w bardzo słabej i zmiennej pogodzie niżowej przy niskich podstawach chmur, silnym wietrze i przelotnych opadach. Organizator wyłożył tak trasę abyśmy polecieli na obszarówkę tam gdzie jest najmniej lasów. Już na samym początku pojawiły się problemy na linii startu bo tak naprawdę nie było do czego odchodzić po otwarciu startu lotnego. Nasz pułap sięgał wtedy 1300m a do najbliższych chmur na południu trzeba było przelecieć około 25km pod grubym altocumulusem bez pewności czy w ogóle zabiorą nad mało korzystnym terenem. Podobnie jak większość zawodników mimo szczerych chęci i prób odejścia dwa razy zawróciliśmy z powrotem na linię startu. Z kierunku napływu masy podchodził mocny opad deszczu przeplatanego ze śniegiem i w zasadzie odchodziliśmy na trasę zmuszeni, później byłoby już to niemożliwe. Miałem dużo szczęścia po długim przeskoku pod alto, że załapałem się w pierwszym możliwym kominie z 480m. Jakub miał totalnego pecha, przyleciał tylko troszkę niżej i nie było już nic. Podobny los spotkał inne szybowce z naszej klasy CLUB w tym momencie. Dalej leciałem sam odbijając się co chwila z małej wysokości. Przed ostatnią trzecią strefą konkurencji obszarowej wykorzystałem maksymalną doskonałość Jantara zatrzymując się na wysokości 250m na krawędzi słońca pod rozlanym altocumulusem. Niestety mimo 45km do domu i uzyskanej wysokości 1400m drogę powrotną do domu barykadowała ściana mocnego opadu ze starego szlaku Cu cong.a dalej stał gruby altocumulus odcinający dopływ słońca. Brak perspektyw bezpiecznego dolotu i brak pól od 20km z kierunku zachodniego zmusił mnie do mocnego odbicia na południe w celu wykonania próby od strony południowo zachodniej. Niestety i tutaj zaczęło padać, lecąc po doskonałości wypatrzyłem w lesie pole i tam zakończyłem swój lot. Lądowanie było bardzo wymagające, z nad wysokich drzew i krótki dobieg. W klasie standard i 20m nasze szybowce obleciały te trudne zadania. W klasie standard z dużą stratą punktową swój lot w polu zakończył niemiecki pilot, główny rywal Sebastiana, Mario Kiessling.
W drugim dniu polecieliśmy również na konkurencje obszarowe (Vojakkala – Hattula – Laajoki – Lauttakyla – Somerniemi – Rayskala). Lot odbywał się w większości pod Cu, a na drugim boku przy TMA Tampere ułożyły się korzystnie w szlaki. Na dolocie czekał na nas altocumulus ale wcześniej zabezpieczona wysokość wystarczyła na spokojny dolot. Klasie Standard i 20m przeszkadzały częstsze i większe obszary pełnego pokrycia. Wcześniej otwarty start lotny w klasie CLUB pozwolił polecieć w lepszym oknie pogodowym na pierwszym i drugim boku trasy. Sebastian Kawa wygrał w tym dniu konkurencję w klasie STD, Tomek był 5ty a Paweł 19ty. Janusz z Mikołajem zajęli 2 miejsce a CLUBy Łukasz 5ty i Jakub 7my.
Trzecia konkurencja to ponownie obszarówka (Keritty – Ajoniemi – Humppila – Lahti – Rayskala). Po szybkim odejściu pod szlakiem w kierunku na zachód zmuszeni byliśmy mocno wyhamować na 40tym kilometrze ze względu na rozlewające się chmury. Tylko w małych oknach ze słońcem dało się trafiać w mocniejsze noszenia. Przeskoki były dość długie jak na klasę CLUB ale do ostatniej strefy lecieliśmy w towarzystwie kliku szybowców z klasy STD i 20m więc było nam łatwiej. Niekorzystnie i dość loteryjnie było w ostatniej wschodniej strefie gdzie na jej początku ustawił się w poprzek piękny szlak ratujący naszą wysokość. Niestety jego wschodnia część wyrzucała niestety mocny opad deszczu i śniegu i stała się utrapieniem dla wszystkich klas. Nasze krawędzie natarcia przez chwilę pokryło „czerwcowe” oblodzenie. Lot na wschód w naszej klasie był możliwy na tyle żeby zawrócić po doskonałości i wykręcić dolot po stronie nasłonecznionej. Klasy STD i 20m poleciały dalej do swojej ostatniej strefy a ich wycieczka utrudniona była przez pełne pokrycie i opady. Cała rójka z klasy STD zmuszona była zaliczyć po minimum swój ostatni obszar i zawrócić przed czasem w kierunku lotniska. W klasie 20m pojawiły się największe problemy, piloci odcięci kompletnie od termiki zmuszeni byli uruchomić silnik. W klasie STD, Sebastian zajął 9te,Tomek 17te a Paweł 20te miejsce. Janusz z Mikołajem zajęli 8me miejsce a CLUBy Jakub 3ci a Łukasz 4ty.
W czwartej konkurencji polecieliśmy na konkurencje prędkościowe. Pogoda była dobra i stabilna w sektorze zachodnim gdzie mięliśmy do zaliczenia dwa punkty zwrotne. Do trzeciego na wschodzie lecieliśmy omijając przelotne opady z wybudowanych Cu cong. a do czwartego przebijaliśmy się przez ulewę. Na dolocie nie było już niespodzianek, lecieliśmy pod świeższymi Cu. W klasie 20m załoga naszego Arcusa zajęła 12te miejsce a w klasie STD Sebastian – 1szy, Paweł – 7my a Tomek – 17ty. W CLUB Jakub 6te a Łukasz 5te miejsce.
Po czwartej konkurencji ze względu na totalne załamanie pogody stanęliśmy na pięć dni. 28 czerwca odbył się international evening w głównym hangarze. Odwiedziło nas kilku Polaków z Helsinek oraz pewna Pani, która pochodziła z Ostrowa Wielkopolskiego. Z chęcią opowiedziałem jej co teraz się dzieje w moim mieście aeroklubowym.
Na piątą konkurencję ruszyliśmy 03.07 na wieloboki o długości powyżej 300km we wszystkich klasach. 20m– 372 km (Rayskala – Ajoniemi – Koski – Saloinen – Humppila – Loimaa – Renko – Rayskala) , STD – 366 km (Porras – Ajoniemi – Koski – Saloinen – Humppila – Loimaa – Renko – Rayskala) , CLUB – 323 km (Keritty – Kiikala – Ypaja – Hattula – Humppila – Loimaa – Hameenlinna – Rayskala) . Lot na pierwszym i drugim odcinku trasy przebiegał w zachodnim sektorze rejonu lotów. Porywisty zachodni wiatr i wchodząca w ląd bryza utrudniała lot. Sporo szybowców miało poważne problemy z zaliczeniem pierwszego i drugiego punktu zwrotnego. Szanse medalowe na pierwszych kilometrach trasy utracili latający bardzo równo w klasie CLUB piloci z Niemiec. W pięknym stylu do mety w klasie STD dolecieli Tomek Krok i Sebastian Kawa – zwycięzca konkurencji, wykorzystując dobre okno pogodowe pod koniec termiki. Mi przypadło lądowanie na 180km a Jakubowi niewiele zabrakło do linii mety. Zajęliśmy Jakub 11te a Łukasz 20te miejsce. W CLUB wygrali bardzo dobrze współpracujący Francuzi w składzie Walbrou, Grit i Bernard. W klasie 20m żaden z szybowców nie doleciał do mety, ich trasa w tym dniu z założenia była za długa. Janusz z Mikołajem zajęli 7me miejsce.
W szóstej konkurencji trasy dla wszystkich klas przebiegały w zachodnim sektorze rejonu lotów w dość dobrej pogodzie przy podstawach Cu 1400m. Jedynie w południowej części zachodniego sektora wchodząca w ląd bryza od Zatoki Fińskiej zwolniła lot w każdej klasie. Objawiało się to stopniowym osłabianiem noszeń i zanikiem Cu. W klasie STD, Sebastian zajął 13te,Tomek 26te a Paweł 31te miejsce. Janusz z Mikołajem zajęli 2gie miejsce a CLUBy – Jakub 7my a Łukasz 12ty.
Jak to podkreślił przed wyjazdem trener Jacek Dankowski, Polacy zawsze wracali z Rayskalii z medalami. Była to dla nas bardzo motywująca informacja. Honor ten podtrzymał nasz najbardziej utytułowany szybownik Sebastian Kawa. Sebastian mimo idealnie rozplanowanej taktyki w ostatniej siódmej konkurencji trafił w gorsze okno pogodowe. Rywale monitorujący jego odejście na linii startu odeszli chwilę później i kontynuowali lot w nieco lepszych warunkach pogodowych. Utrzymując dotychczas pozycję lidera poniósł niewielką stratę punktową ale na tyle niekorzystną, że w ostatecznej klasyfikacji zdobył tytuł Vice Mistrza Świata. Sebastian wygrał trzy konkurencje z siedmiu (2,4,5). Na osłodę miesiąc później w Lesznie obronił tytuł Mistrza Świata w klasie 15m. Warto przypomnieć, że miesiąc wcześniej zdobył tytuł Vice Mistrzem Świata w Grand Prix Szybowcowym w klasie 15m. Wszystkie te sukcesy to spory wysiłek zawodniczy poprzedzony intensywnym przygotowaniem. Po zakończonych zawodach kibic widzi tylko wynik i miejsce w tabeli natomiast tylko sam zawodnik wie ile potrzeba wysiłku i poświęcenia w różnej postaci żeby zdobyć tak cenny medal. W klasyfikacji ostatecznej w klasie standard Tomek Krok zajął bardzo dobre 5te miejsce a Paweł Wojciechowski 19te na 42 startujących. W klasie 20m nasza załoga Janusz Centka/Mikołaj Zdun uplasowała się na 5tym miejscu na 16tu startujących a w klasie CLUB Jakub Barszcz zajął 13te a Łukasz 11te miejsce na 38 startujących.
W klasie CLUB z trójki zawodników reprezentujących Francję złoty medal zdobył Eric Bernard a srebrny znany już wcześniej w świecie szybowcowym Kilian Walbrou. Rasmus Orskov z Danii stanął na trzecim miejscu. W STD zwyciężył Bert Schmelzer (Belgia), trzecie miejsce zajął Jeremy Hood (Anglia). W klasie 20m zdecydowane zwycięstwo zdobyli bracia z Anglii – Howard Jones i Steve Jones (zwycięzcy aż 6ciu z 7iu konkurencji). Tytuł vicemistrzoswski wywalczyli gospodarze Luukkanen Nikke i Lehto Antti a tytuł drugiego vicemsitrza para Austriackich pilotów Rass Michael, Achleitner Guido.
Były to mój debiut w Mistrzostwach Świata, postanowiłem przygotować się do nich jak najlepiej z każdej strony (zawodniczej, fizycznej, sprzętowej i finansowej). Na miejsce w tabeli wpłynęła na pewno trudna pogoda, a obecność na przedmistrzostwach rok wcześniej pozwoliłaby oswoić się z trudniejszym terenem. Jechaliśmy w nastawieniu na bardzo długie przeloty w pięknej pogodzie. Zawody mimo wszystko przebiegały bezpiecznie i w dobrej atmosferze. Dziękuję wszystkim którzy pomogli mi przygotować się do tych zawodów i trzymali za jak najlepszy wynik dla całej reprezentacji.