Pod wieczór w sobotę (11.07.2020) dojeżdżamy z Jackiem Flisem na lotnisko do Michałkowa (Ostrów Wlkp) – naszym celem jest trening na kilka dni przed Mistrzostwami Polski w klasie 15m. Po drodze mijam resztki frontu chłodnego a tuż przed zachodem wychodzi zza chmur zbliżające się do linii horyzontu słońce.
Prognozy na kolejny dzień są dobre, wstępnie planujemy żeby rano nieco wcześniej zmontować szybowce i w tzw. międzyczasie podejmiemy decyzję o trasie. Od rana porywający błękit, wspaniały rześki zapach atmosfery i bardzo dobre widzialności. Jacek zanim zjawia się przy przyczepie zdążył już wcześniej spełnić swój obowiązek obywatelski oddając do urny w Ostrowie Wlkp głos w wyborach prezydenckich.
Szybowce składamy dość sprawnie, pierwszym zawodnikiem który ma już gotowy sprzęt od kilku dni to Janusz Centka. Tankowanie, update w LX i wstępna decyzja wielobok 500 km. Przed godziną 9.00 pierwsze ładne Cu a nasze kadrowe Discusy 2a kilka minut później w pełnej gotowości na starcie. Wspominam Jackowi, że idę zjeść zaległe śniadanie i jeszcze raz przyglądnę się świeższym prognozom. Cu coraz ładniejsze i to w każdą stronę. Przychodzi Jacek i po chwili zadajemy sobie pytanie czy może spróbować polecić na coś dłuższego. W poprzednich lotach zaliczyliśmy dwa szybkie przeloty 600 km więc może by tak pojść za ciosem i polecieć na 750 km! Oznajmiam Jackowi że mam już zaliczony warunkowy 750 km więc niech skoncentruje się i dobierze trasę sam tak aby spełniła wszystkie wymagania regulaminowe a ja podejdę uzgodnić z HT Jackiem Wasiakiem wcześniejszy start niż zakładaliśmy wcześniej.
Holówka w każdym naszym locie w tym sezonie w Ostrowie jest gotowa na czas – jest to bardzo ważny element przy planowaniu długich przelotów. Dobra organizacja lotów z samego rana dodaje pewności szybownikowi w planowaniu przelotu, przy takim układzie pojawia się drobny pozytywny dreszczyk emocji który podpowiada żeby może dołożyć do trasy jeszcze 100 lub 200 a nawet 300 km… Miło, że można się spotkać z tak dobrą organizacją dnia lotnego w moim klubie. Pierwszy startuje Jacek – dla niego jest ten dzień najważniejszy, odchodzi na trasę odrazu z pierwszego komina. Ja jestem drugi w kolejce do startu, po nas startuje na krótsze zadanie Janusz Centka. Wszyscy polecimy na tej samej częstotliwości radiowej, współpraca i wymiana informacji będzie dziś miała duże znaczenie taktyczne. Rozpoczynamy nasz przelot, wielobok 750 km w klasie standard z punktami zwrotnymi Parzymiechy (96 km na wschód od lotniska), Słubice (323 km – zachodnia granica PL) i Klonowa (285 km – na wschód od lotniska) i powrót 51 km.
Jacek startuje pierwszy i odchodzi od razu na trasę – jest to dla niego lot warunkowy po odznakę za przelot 750 km. Ja traktuję ten lot jako trening i pomoc dla Jacka. Odchodzę na trasę o godzinie 10:58. Termika do pierwszego punktu zwrotnego bardzo dobra. Podstawy około 1500 m a noszenia stabilne do 3 m/sek. Od Wielunia warunki od wybudowanych Cu z tendencją do rozlewania górą chmur Ac odczuwalnie osłabiają dobry impet termiki. Przed pierwszym punktem zwrotnym mijamy się z Jackiem, który leci już w przeciwną stronę w kierunku Słubic. Pierwszy bok z wiatrem – moja prędkość przelotowa 147 km/h! Kolejny dobry komin na północnej krawędzi na południowym trawersie Wielunia. Janusz Centka z zachodniego wycinka naszej trasy podaje informacje o dużej ławicy chmur Ac. Kilka kilometrów dalej i już pierwsze większe oznaki pogorszenia pogody da się wypatrzyć dalej na zachodzie.
Od północnego trawersu Twardogóry rozpoczynają się coraz większe okna rozlanego Ac. Lecimy cały czas oddzielnie, Jacek bardziej północą a ja południem. W pewnym momencie Ac jest około 80% a od braku dopływu słońca podstawa pozostałych słabnących Cu obniża się do 1300 m — spada również prędkość przelotowa (niestety tutaj brak materiału filmowego). Zaczynamy trochę obawiać się o lądowania przygodne, koncepcje na długi przelot pozostają gdzieś z boku. Jedyne co nas motywuje to żeby kontynuować lot dalej na zachód — wygląda tam nieco lepiej a powrót do Ostrowa jest odcięty przez rozlany gruby i jednolity Ac… Po bardzo niepewnej tułaczce przez prawie 100 km w słabych noszeniach w przedziale wysokości 600m — 1300m dolatuję szczęśliwie w odsłaniające się i bardziej nasłonecznione okno pogodowe przy Górze i łapię z 900m pierwszy mocniejszy komin 2,6 m/sek. Dokręcam do 1500 m. Na zachód widać lepsze warunki ale zanim do nich dolecimy sporo chmur oszukuje. Jacek również odbija się w lepszych kominach lecąc północą Leszna. Do tego miejsca jest godzina 13:40 — moja prędkość przelotowa spadła do 98 km/h, zaliczone 263 km a do zakończenia zadania jeszcze prawie 500km. Ponieważ dzień jest długi a trasę w najgorszym przypadku zawsze można skrócić — lecimy dalej bez większego zawahania. Poprawia się łączność z Januszem Centką (leci na szybowcu ASG29 w wersji 15m) który wraca od granicy Polski z zachodu. Przekazuje nam optymistyczne informacje o pogodzie na zachód od pierwszego przecięcia Odry — napędza to do „ataku”. W tym dniu Janusz wystartował również treningowo z Ostrowa i poleciał na przelot docelowo — powrotny do Słubic (nasz drugi punkt zwrotny). Staram się teraz lecieć w kierunku Grochowic. Przed dużym lasem przed Sławą ustawia się tam kilka dobrych Cu i dalej południową stroną lasu też wygląda to dobrze. Koncepcja na szybki lot zaczyna generować się sama, powietrze zaczyna współpracować — trzeba to wykorzystać. Jedyna przeszkoda to wzmacniający się północno zachodni wiatr. Ma to jednak swój plus – od północnego trawersu Nowej Soli aż do Słubic i z powrotem do Nowej Soli idealnie po naszej trasie wiatr wygeneruje Cu w bardzo mocny szlak. Lecimy wysoko, dużo po prostej a podkręcamy niewiele w silnych noszeniach tylko w trzech miejscach. Pozwoli to odbudować poniesione wcześniej straty pod Ac. Dzięki temu prędkość przelotowa nad Słubicami wzrośnie z 98 km/h do 104 km/h i będzie już rosła do końca lotu. Po zaliczeniu Słubic lecimy z północno – zachodnim wiatrem wiejącym 30 — 35 km/h. (Nasuwa się tu kolejny raz stwierdzenie, że na przelocie nie można się poddawać po pierwszym niepowodzeniu, trzeba się nastawiać pozytywnie i planować kolejne etapy lotu w dobrym nastawieniu. Skoro ja/my mamy słabo to inni zapewne też tak mają, cudów nie ma. Trzeba to traktować jak coś normalnego i zmieniać sprawnie taktykę na adekwatną do warunków z przodu. Im szybciej przestawimy tok myślenia i powiążemy to z doświadczeniem to tylko zyskujemy. Chcielibyśmy tu złożyć podziękowania dla kierownika lotów z Przylepu za zgodę na wejście w ATZ i sugerowane separacje czasowe w obie strony naszego przelotu. W Przylepie odbywały się wtedy skoki spadochronowe i przy okazji szlak Cu przebiegał nad samym lotniskiem. Kierownik lotów po konsultacji przed wejściem w ATZ wiedział, że przelot w rejonie lotniska mocno nam pomoże. Po przekroczeniu Odry na północnym trawersie Nowej Soli spotykam się z Alkiem Lorenzem, który leci na swoim Jantarze 2B (miniemy się później jeszcze raz na powrocie ze Słubic w rejonie Krosna Odrzańskiego). Nad Zieloną Górą dolatuję na tej samej wysokości do komina termicznego w którym krąży Jacek Flis i do lądowania polecimy już razem skrzydło w skrzydło. Przed Słubicami mijamy kilka szybowców wykonujących przeloty z Niemiec.
Wracając z zachodu Polski w bardzo silnych szlakowych warunkach od północnego trawersu Nowej Soli pogoda przestaje współpracować. Na wschodnim wycinku trasy wypatrujemy w oddali bardzo duży obszar rozlanych chmur Ac. Pod ostatnimi Cu lecimy pod podstawą i zwalniamy lot do prędkości optymalnych adekwatnych do warunków z przodu. Taktykę lotu jak lecieć dalej ustalamy już wcześniej. Jacek proponuje odejście w lewo 45 stopni tak żeby polecieć mocno na północ do kilku Cu które są jeszcze nasłonecznione i dalej północą pod Ac polecieć do ciemnych podstaw. Z taktycznego punktu widzenia koncepcja wydaje się dobra ale obawiam się, że jest tam za dużo Ac a zanim tam dolecimy Ac wypełni się jeszcze bardziej i odetnie słońce, nie będzie gdzie uciec. Moja koncepcja mówi żeby polecieć jeszcze bardziej na prawo z wiatrem w kierunku Głogowa i przybliżyć się do TMA Wrocław. Jest tam też Ac ale jest jeszcze cały czas przed nami kilka chmur Cu i utrzymamy dzięki temu dłużej wysokość podstaw przez kolejne 20 – 30 km. Kolejny argument to dalej – około 80 km (dzięki dobrej korekcji i kontrastowi w moich okularach Zeiss Skylet) da się zauważyć więcej słońca i podstawy Cu, ale na tą chwilę jest to cały czas poza zasięgiem. Trudno wybrać którą koncepcję przyjąć, obie mają w sobie pewne ryzyko, które trudno oszacować. Mówię oficjalnie Jackowi że intuicja mówi mi żeby lecieć moją koncepcją – z pewnym trudem ale decydujemy się tak polecieć. Przy Nowej Soli około godziny 15:40 dokręcamy w 2 m/sek do 1900 m i dalej lecimy w kierunku Głogowa po prostej i trzymamy się pod podstawami które tylko podtrzymują i obniżają się do 1700 mAMSL. Wychodzi żeby lecieć dalej po tych połączeniach w kierunku północnej krawędzi TMA Wroclaw ale Ac je wygasza kompletnie. Na wysokości 1600 mAMSL zmieniamy decyzję i odbijamy z trawersu Rudnej na północ w lewo pod Ac. Przelatujemy 15 km do plamy ze słońcem gdzie widać tam strzęp Cu . Będzie to kluczowy moment na tym przelocie, jeśli tam nic nie złapiemy to trudno będzie złapać coś pod grubym Ac. Rozstawiamy się i sprawdzamy niewielki obszar słoneczny, pojawia się kolejny strzęp Cu i gdzieś pomiędzy nimi bardziej na północ od Jacka z 1200 m trafiam 1,1 m/sek i podkręcamy około 250 m – noszenie zanika. Mamy około 50 km do warunków na wschodzie o których wspomniałem wcześniej – widać już lepiej ciemną szeroką podstawę Cu Cong a górą rozlany na całe województwo Ac. Kierunek rozlewania jest jakby na północ, południowa krawędź chmury jest ze słońcem i tam pompuje się masa unosząca powietrze. Wychodzimy z 1500 mAMSL i lecimy w tym kierunku cały czas pod jednolitym Ac. Jesteśmy rozstawieni, jakby troszkę cieńsze Ac i tym razem trafiam dynamiczny wąski komin 1,6 m/sek do 1800 mAMSL. Jackowi noszenie pracuje troszkę gorzej i kończy się na 1700. Mamy zasięg na w miarę bezpiecznej wysokości. Chmura ta jest już bardzo stara i pojawia się myśl że zanim dolecimy to może nas zaskoczyć. Po przeskoku 22 km z podtrzymaniami jesteśmy pod nią na 1300 mAMSL (10 km na północ od Żmigrodu). Jest godzina 16:25 – na wejściu w pierwszym kominie 2 m/sek – sugeruje żeby w nim zostać i dokręcić do podstawy. Uzasadnieniam: 1. Stara chmura, która dalej może być już pozbawiona energi, 2. Nawietrzna strona skąd zaczyna się sama podstawa i dalej napompowany wilgocią stary szlak, 3. Bardzo stabilne laminarne noszenie, 4. Troszkę odpoczniemy i zresetujemy się po trudnym przeskoku i 6 h lotu, 5. Odświeżymy sobie i wypracujemy koncepcję na dalszy scenariusz lotu. Dobrze że zostaliśmy, dalej podtrzymania i kilka kropel deszczu. Mamy okazję wykorzystać teraz szczęśliwie lot do końca trasy pod szlakiem od którego na północ generuje się z wierzchołków Ac. Lecimy przez Milicz, Sulmierzyce, Odolanów, Grabów nad Prosną. Z prawej południowej strony cały czas odsłonięte nasłonecznione niebo. Lot przebiega już spokojnie i w miarę możliwości pod podstawami w przedziale 1700 – 2100 mAMSL. Pilnujemy wysokość ponieważ zagrożeniem może być to że to w czym jesteśmy teraz może przestać nosić niżej a na powrocie z ostatniego punktu zwrotnego może się już wypracować. Pod dość mocny wiatr będzie ciężko odzyskać wysokość a w stronę lotniska tylko Ac. Przed Klonową już niższe podstawy – zaliczamy ostatni punkt zwrotny na 1600 mAMSL o 17:10. Wracamy do Ostrowa wykorzystując lewą stroną bardzo starego szlaku pod którym wcześniej lecieliśmy. Dokręcamy na 40 km w słabym metrowym noszeniu do 1600 m dla pewnego dolotu pod wiatr i pod zwartym Ac. Metę zaliczamy o 17:36. O godzinie 19:50 w Jarocinie oddaję swój głos w wyborach prezydenckich!
Wielobok 755 km mimo trudniejszych chwil pod Ac zaliczamy z dobrymi prędkościami przelotowymi. Dla Jacka Flisa jest to odznaka z numerem 24 za deklarowany przelot warunkowy 750 km. Dla mnie jest to szósty zaliczony deklarowany przelot na trasie powyżej 750 km na terenie Polski i świetny lot treningowy przed nadchodzącymi mistrzostwami.
Podziękowania dla:
- Karola Skarżyńskiego, Jacka Wasiaka i Romka Fałka wraz z ekipą startową z Aeroklubu Ostrowskiego za organizację i koordynację wcześniejszych startów,
- Janusza Centki za cenne informacje taktyczno – pogodowe w trakcie przelotu,
- kierownika lotów z Przylepu za zgodę na wejście w ATZ,
- Jacka Flisa za chęci, odwagę i motywację do lotu na długą trasę,
- zdjęcia wykorzystane w materiale filmowym wykonał Marcin Lewicki https://www.facebook.com/marcin.lewicki.7771
Jak widać teren Polski jest dla nas cały czas bardzo dobrym poligonem do planowania długich przelotów. Praktycznie co roku w Polsce zaliczany jest przelot 1000 km, co prawda na lepszych szybowcach 18 m lub klasy otwartej ale życie pokazało że da się go również zaliczyć szybowcem 15 m. Mój kolejny cel to deklarowany przelot 1000 km na szybowcu klasy standard. Zapewne nie będzie to łatwe zadanie ale doświadczenie podpowiada że jest to możliwe. Mamy obecnie coraz lepsze serwisy prognozujące warunki atmosferyczne, w wiekszości znamy teren i rejon lotów w PL oraz charakterystykę pogody. Jedyne ograniczenia to dostępność przestrzeni powietrznej ale tutaj też szanse jakby się poprawiały w kierunku bardziej elastycznych.