15. Szybowcowe Mistrzostwa Polski w klasie CLUB A.

Sezon zawodniczy 2017 rozpocząłem startem w Mistrzostwach Polski klasie CLUB A w Grudziądzu, które rozegrały się w terminie od 12 -21.05.2017. Bardzo lubię latanie w tej klasie, która ma to do siebie że jest bardzo przystępna ze względu na dużą ilość szybowców aeroklubowych oraz prywatnych więc jest co rok najbardziej obsadzona – 51 pilotów. Możemy więc ścigać się w dużej grupie a swoje szanse mają również młodsi piloci oraz juniorzy. W tym roku zastosowano współczynniki korygujące masę całkowitą szybowca wraz z pilotem i wyposażeniem w odniesieniu do masy referencyjnej.

Do Lisich Kątów pod Grudziądzem przyjechałem w piątek 12 maja o godzinie 9.30 a o 12.30 osiągnąłem pełną gotowość do startu (niecałe 3h zajęło zmontowanie szybowca, rejestracja wraz z ważeniem w pobliskim hangarze oraz zameldowanie na kwaterę). W tym roku razem z Mateuszem Siodłoczkiem będziemy reprezentować nasz kraj na Mistrzostwach Europy w klasie Standard w Moravskiej Trebovej w Czechach. Wspólne loty i trening w Grudziądzu rozpoczęliśmy od zwiedzania rejonu zawodów oraz sprawdzenia sprzętu. Mateusz został zakwalifikowany i zgłoszony w deficycie czasu do składu reprezentacji po rezygnacji planowanych przez trenera pilotów na kilka dni przed ostatecznym terminem zgłoszeń w Moravskiej Trebovej. Mateusz jest zawodnikiem z którym mam kilka udanych startów w sezonach 2012 oraz 2013 oraz kilka lotów treningowych – posiada potrzebne cenne doświadczenie zawodnicze w klasie standard na szybowcu Discus 2a na którym reprezentował nasz kraj na Mistrzostwach Świata Juniorów na początku roku 2016 – gdzie otarł się o „pudło” w tej klasie. Jest bardzo sumienny i mocno angażuje się w przygotowanie do mistrzostw, wykorzystując swoje cenne doświadczenie z okresu w reprezentacji juniorów.

Ze względu na tytuł mistrzowski w klasie standard z 2015 roku mamy przywilej i powinniśmy startować we trójkę w tej klasie ale Aeroklub Polski nie dysponuje odpowiednimi środkami finansowymi oraz odpowiednią ilością nowoczesnego sprzętu klasy standard przystępnego dla kadry seniorów oraz juniorów reprezentujących w tym samym czasie nasz kraj w lipcowym terminie obu mistrzostw. Ciężko też rozpocząć normalny zawodniczy trening w tej klasie z początkiem sezonu ponieważ szybowce klasy standard przypisane są do Pań reprezentujących nasze barwy na Mistrzostwach Świata Kobiet w Zbraslavicach w Czechach. Szybka przesiadka, odbiór po trasie i pierwsze loty w tej docelowej dla mnie klasie odbędą się z marszu podczas Mistrzostw Polski w klasie 15 metrowej w Kielcach już za kilka dni. Obserwując listę startową pilotów na EGC Moravska Trebova większość zawodników w tej klasie ma już za sobą po dwa lub trzy zawody – my zaczniemy pierwsze przygotowania w czerwcu.

Wracając do tematu, Mistrzostwa Polski w Grudziądzu rozpoczęliśmy w sobotę 13. maja. Polecieliśmy na zadanie prędkościowe 306 kilometrów. Trasa przebiegała w większości nad Borami Tucholskimi, które podarowały silne warunki termiczne ze średnimi podstawami CU do 1800 metrów. Lot przebiegał bardzo dynamicznie i pozwolił osiągnąć dość wysokie prędkości.

W drugiej konkurencji 14. maja task setter Krzysztof Herczyński wyznaczył nam zadanie obszarowe z czasem 2 godzin i 30 minut. Pierwsza strefa obejmowała obszar 20 kilometrów nad Borami Tucholskimi a druga obszar 25 kilometrów położony na wschód od Torunia. Już po wyczepieniu pięknie zabierał szybowce CU który powstawał od pagórkowatego terenu na północny-zachód od lotniska. Lot po trasie był również szybki, w pierwszej strefie trafialiśmy noszenia przekraczające 3m/sek. Do drugiej strefy trzeba było podjąć decyzję czy polecieć bardziej na wschód pod pojedynczymi CU lub po wychodzącym szlaku ale już daleko „z dziurą” na zachód strefy. Pierwszy wariant okazał się trafiony i pozwolił przywieźć również dobre prędkości.

W kolejnym dniu 15. maja konkurencja została odwołana przed rozpoczęciem startów już na ziemi. Decyzja została podjęta słusznie – czujnie obserwowany front chłodny bardzo szybko się rozbudowywał i przemieszczał  w kierunku lotniska. O godzinie 15.30 zawitał w nasz rejon przynosząc silniejsze podmuchy i obfity deszcz. Kilku pilotów którzy wystartowali treningowo zostało odciętych od powrotu na lotnisko i zakończyło swój lot świadomie w polu zabezpieczając sprzęt przed frontem.

16. maja po bardzo długim oczekiwaniu na rozwój termiki zostaliśmy wysłani ponownie a konkurencję obszarową. Pierwszy okrąg o promieniu 25 kilometrów miał swój środek w Ostródzie a drugi promień 30 kilometrów podobnie jak w poprzedniej obszarówce na wschód od Torunia. W powietrzu po wyczepieniu średnie noszenia do 1,5 m/sek i podstawa 1000 metrów. Do pierwszej strefy cały czas ciężko było wypatrzeć dobrych połączeń a były potrzebne ponieważ podstawa CU 1100 metrów pod „watowatymi” nie dawała dużego zasięgu szybowcom klasy CLUB. Do pierwszej strefy lecieliśmy w kilka grup odchodząc mocno na prawo tak aby dolecieć do lepszych CU i pod nimi kontynuować dolot do strefy pod szlakiem który powstał nad Górznieńsko – Lidzbarskim Parkiem Krajobrazowym i dawał noszenia do 2,5 m/sek. Mała prędkość na pierwszym odcinku trasy w dolocie do strefy zaczęła od tego momentu rosnąć. Plan przylotu po czasie kosztem zwiększenia prędkości w pierwszej jak i drugiej strefie w której stał cały czas ten sam szlak z podstawami 1600 metrów z założenia okazał się bardzo dobrą koncepcją. Prędkość rosła cały czas i po zawrotce pod ostatnim dobrym CU w najbardziej wysuniętym na południowy wschód punkcie drugiej strefy kontynuowalismy lot pod tym samym szlakiem odchylonym teraz 20 stopni od kierunku powrotu. Z podstawy ostatniego CU wyszliśmy z około 1400 metrów na obszar bezchmurny i kontynuowaliśmy lot kierunku lotniska z brakującą wysokością 500 metrów do dolotu. Napotkaliśmy trzy grupki szybowców które dużo niżej walczyły o wysokość – był to sygnał, że coś jest nie tak. Okazało się że powietrze zaczęła pochłaniać chłodna bryza więc odchylaliśmy tor lotu mocniej w lewo do rejonu przeciwnego do kierunku napływu powietrza. Ostatnie kłaczki CU pod którymi wzrosły szanse na dokręcenie dolotu przestały również zabierać, więc znaleźliśmy się w połowie naszej klasy która wylądowała w tym samym rejonie po okolicznych polach.

17. maja polecieliśmy na zadanie prędkościowe o długości 279 kilometrów. Pierwszy bok do punktu zwrotnego położonego na północ od Bydgoszczy przebiegał równolegle do Wisły, był on najtrudniejszy. CU słabo zabierały a wycentrowane kominy przekraczały niewiele powyżej 1 m/sek z zasięgiem do 1200 metrów. Dopiero na lasach przed Bydgoszczą po odważnym przeskoku pod „zdrowe” CU wiele szybowców zaczęło nabierać wysokość z 200 i 300 metrów – trafiając kominy przekraczające 3 m/sek do podstaw 1700 metrów. Drugi bok przebiegał sprawnie przez Bory Tucholskie na ich północno – wschodni skraj i omijał aktywną strefę TSA. Do trzeciego punktu lecieliśmy po tych samych warunkach i tym samym kierunku co z pierwszego punktu. Po zejściu z lasów kierując się na wschód po długim bezchmurnym przeskoku zabieraliśmy się pod pierwszymi CU w rejonie Świecia. Dalej leciało się bez żadnych problemów, CU wyglądały zdrowo dając noszenia mimo już późnej godziny nawet  do 3 m/sek.

18. maja to piąta konkurencja i zadanie prędkościowe 211 kilometrów z trzema punktami zwrotnymi rozłożonymi na Borach Tucholskich pomiędzy Wisłą a 50tym kilometrem na zachód. Zadanie celowo wyznaczone i trafnie na lasach ze względu na termikę bezchmurną, która pracowała przez 3/4 trasy bardzo ładnie – noszenia do 2,5 m/sek z zasięgiem do 1600 metrów. Przeszkadzał tylko południowo wschodni wiatr ale noszenia układały się w jego osi w pasma (jak szlaki). Koncówkę lotu po ostatnim punkcie zwrotnym nieco problematyczna pod wiatr i przy ostatnich już słabnących kominach. Kilku pilotów wycelowało z dolotem tylko do ringu mety lądując w polu na 3cim kilometrze przed pagórkami i lasem dzielącymi odcinek do lotniska.

Kolejnego dnia konkurencja została odwołana w powietrzu w trakcie holi do konkurencji. Słaba termika bezchmurna oraz zasięg noszeń mógł być zbyt niski a zadanie utrudniał dość silny południowo – wschodni wiatr.

Ostatnia konkurencja 20. maja, konkurencja obszarowa z czasem 2 godzin. W ciągu dnia miał podejść i uaktywnić się widoczny na zdjęciach satelitarnych oraz prognozowany przez wszystkie dostępne serwisy front chłodny, który mógł się zatrzymać na Wiśle. Istniało ryzyko i obawy o kłopoty z dolotem i lądowanie w trudnych warunkach na czole burzy. Po moich doświadczeniach z Rieti i podpowiedziach tu – kierownik sportowy zmienił promień mety na 5 kilometrów, zwiększając tym szanse na wybór dogodnego pola w razie szkwału. Pogoda rozwijała się dość spokojnie w rejonie lotniska bezchmurna do godziny 12.30 a pierwsze CU tuż za Wisłą na Borach gdzie dość blisko była nasza pierwsza strefa. Po wyholowaniu, większość wykręcała się na termice bezchmurnej. Na 15 minut przed otwarciem startu lotnego pokazały się pierwsze CU nad Grudziądzem gdzie z 1300 na bezchmurnej zasięg noszeń osiągnął 1750 metrów W tym samym momencie było widać jak umacniają się warunki na wschodniej stronie Borów, tworzyła się lokalna konwergencja o czym świadczyły zlane wierzchołki CU – podobnie jak w Rieti na treningu w 2014 roku i w 2015 roku. Po odejściu okazało się że nosiła tylko w wąskim sektorze wschodnia strona szlaku. Pierwszą strefę zaliczaliśmy bardzo krótko ponieważ za wąskim pasem CU zlanym w szlak była zupełnie inna pogoda – słaba widzialność i strzępy CU nie dające kompletnie nic. Kto wyczuł, że nie ma już do czego lecieć podobnie jak my zaliczył strefę po minimum i zawrócił na trudne do zinterpretowania czoło konwergncji. Z bardzo małej wysokości nad lasem ratowało się wiele szybowców na jej czole, tak aby w turbulentnych ale silnych noszeniach dojść do 1800 metrów. Kto nie podjął decyzji szybkiego odwrotu i nie wykonał tego manewru zdecydowanie podzielił prędzej czy chwilkę później los 36 szybowców lądujac w polu. Dalej lot 40 kilometrów do drugiej strefy przy zmiennej podstawie na konwergencji ale z ogólną tendencją do obniżania. Szczęśliwie doleciałem do drugiej strefy na wschód od Torunia a następnie w prawo do środka strefy w rejon Golub Dobrzyń, gdzie generowała się kolejna konwergencja z podstawami początkowo do 1600 metrów a kilka kilometrów dalej do 2000 metrów. Dolot pod dość silny wiatr w końcówce wykonałem z 50 kilometra.

Jak wspomniałem na początku w tym roku zastosowano współczynniki korygujące masę całkowitą szybowca wraz z pilotem i wyposażeniem w odniesieniu do masy referencyjnej. Ma to za zadanie zrównać przypisanym współczynnikiem osiągi szybowców czyli wyrównać szanse. Wydaje mi się jednak, że mimo bardzo sprawiedliwego zastosowania współczynnika korygującego wynik pilota przy różnicy 16 kilogramów od masy referencyjnej niema praktycznie żadnego znaczenia w spodziewanych lepszych osiągach szybowca a w odniesieniu do współczynnika dla masy referencyjnej strata punktowa wynosi średnio ponad 20 punktów przy tym samym wyniku. Co przy sześciu konkurencjach daje stratę prawie 150 punktów. Wniosek jest bardzo prosty – warto być bardzo lekkim przy nowym systemie. Klasa CLUB ma to do siebie, że jest wolną klasą, szybowce wolniej lecą na przeskoku więc większość zawodników widzi się po trasie co oznacza, że piloci z gorszym współczynnikiem i tak za bardzo nie wykorzystają swojej przewagi masy kilku kilogramów (jest ona pomijalnie mała) – więc jest to kolejny wniosek że warto być lekkim.

Zawody rozegrały się w miłej atmosferze, polataliśmy łącznie z dniem treningowym i tym odwołanym w powietrzu osiem razy. Samo miejsce – czyli lotnisko jest ciekawie położne w małym zagłębieniu terenowym otoczonym lasem. Rejon zawodów na zachód w kierunku Borów Tucholskich jest bardzo aktywny termicznie – zwłaszcza na termice bezchmurnej. Aeroklub walczy o poprawę swojego wizerunku, wykonał szereg remontów w hoteliku, dba o murawę lotnisk oraz zabezpieczył sprzęt do holowania zachęcając do latania również po zawodach. Dojazd do Grudziądza ułatwia autostrada A1 więc warto odwiedzać częściej to miejsce.

Mistrzem Polski w klasie CLUB został Piotr Jarysz, który latał bardzo równo i skutecznie. Łukasz Kornacki oraz Tomek Rubaj wywalczyli tytuły pierwszego i drugie Wicemistrza Polski. Dla mnie tym razem przypadło siódme a dla Mateusza dziesiąte miejsce. Kolejne zawody to Mistrzostwa Polski w klasie 15 metrowej w Kielcach na szybowcu klasy Standard – Discus 2a. Myślę, że za rok jeśli pozwoli czas to postaram się znów wystartować w klasie CLUB.

Wyniki ostateczne: http://www.soaringspot.com/en_gb/15in-polish-gliding-championship-in-club-a-grudziadz-lisie-2017/results/club-a/task-8-on-2017-05-20/total

Dodaj komentarz