2016.06.06 Próba przelotu warunkowego 1000 kilometrów

Poniedziałek 6 czerwca – dwa dni po zakończonych Szybowcowych Mistrzostwach Polski w klasie 15m podjąłem pierwszą w życiu próbę oblotu trasy tysiąca kilometrów. Już w sobotę pojawiły się pierwsze myśli o przelocie a w niedzielę już wiedziałem, że pogoda będzie bardzo dobra. Front chłodny przeszedł dość sprawnie a za nim po godzinie siedemnastej na niebie pojawiły się CU, które oglądałem do godziny 20.30 w okolicach rodzinnego Jarocina. W zasadzie w niedzielę zadecydowałem, że dobrym miejscem dla długich przelotów i dla potrzebnych godzin w poznawaniu Diany 2 będzie Aeroklub w Częstochowie. Mam do niego z mojego miejsca zamieszkania 170 kilometrów drogą S8 i  „gierkówką” więc to znacznie bliżej niż do Ostrowa czy Leszna. Rozpatrywałem Aeroklub w Przasnyszu ale Częstochowa nieco dalej ale szybciej.

Już wczesnym porankiem opuściłem rodzinny Jarocin z Dianą na haku tak aby być w pełni gotowym do startu w Częstochowie o godzinie 8.30. Poszło zgodnie z planem. Przemek Bartczak miał do dyspozycji szybowiec klasy 18 metrowej – ASG 29 „PL”. Pierwsze CU pojawiły się około godziny 9.00 na południu o 9.25 na północy a za kolejne 10 minut już były w zasięgu.

Zdecydowałem się na start o godzinie 9.57. Trasa – pierwszy punkt na wschód do Strużki (Wisła okolice Baranowa Sandomierskiego) dalej na zachód w okolicę Polkowic i znów na wschód 20 kilometrów za Kielce. Po wyczepieniu na 1150 metrów skierowałem nos Diany na linię startu i odejście nie wyżej niż regulaminowe 1000 metrów. Pierwsze CU dawały tylko podtrzymania więc lot kontynuowałem bardzo ostrożnie aż CU zaczną pracować. Kilka kilometrów na wschód zaczęło nasuwać się górne cienkie warstwowe pokrycie i nieco gasiło coraz ładniej wyglądające CU. Dodatkowo wiał dość mocny boczny wiatr. CU nie chciały brać – noszenia nieco porwane i ciasne – ogólnie trudno. Szczęśliwie na 400 metrach trafiłem komin 1,8 m/sek tak żeby dobić do 1000 metrów. Kilka minut po mnie wystartował Przemek a od około 40 kilometra trasy lecieliśmy już razem. Od Włoszczowej podstawa około 1400 metrów i spokojny lot do pierwszego punktu zwrotnego bez zakłóceń. W poprzek trasy ustawiły się piękne szlaki – niestety dziś trudno wyłożyć trasę północ południe – uniemożliwiają to ograniczenia ruchowe wojskowe oraz strefy kontrolowane cywilne na tak długiej trasie z Częstochowy.  Przed punktem podstawa 1500 metrów a dalej na wschód w kierunku Stalowej Woli super pogoda. o 11.45 zaliczamy punkt i zawracamy na zachód. Trzeba było nieco halsować przez boczny wiatr – szlaki CU w poprzek. Już drugi raz na trawersie Kielc na radiu pojawia się głos Janka Jawornika, który śledzi nasz lot na podglądzie ze SPOTa i OGN. Przekazuje nam informacje pogodowe z podglądu na satelitę oznajmiając, że na północ od naszej trasy zanikają CU i jest ich mniej od trawersu Ostrzeszowa. Dalej lecimy w równych warunkach ze średnimi noszeniami 2,5 m/sek. Chmury troszkę oszukują i zejścia poniżej 1000 metrów utrudniają wycentrowanie komina. Do trawersu Działoszyna od trawersu Włoszczowej lot dość skuteczny – ale brakuje szlaków i nieco wyższych podstaw. Dalej na zachód jest nieco gorzej – psuje się widzialność, spada siła noszeń i obniża się podstawa do 1400 a miejscami do 1300 metrów. Pojawiają się pierwsze myśli, że 1000 kilometrów może być zagrożone. W okolicy Kępna o godzinie 14.11 prędkość przelotowa 102 km/h i 570 kilometrów przed nami – ale lecimy nie poddając się. Lecimy pod wysokim TMA Wrocław a dalej od trawersu Żmigrodu CU wyższe do 1600 metrów – tyle, że oszukują. Ostrożnie dokręcamy w każdym lepszym podmuchu i zaliczam Polkowice o 15.22. Po punkcie łapię z 500 metrów 3 metrowy komin i dokręcam do 1600 metrów. Dalej na wschód chmury wyglądają bardzo ładnie i ustawiają się w szlaki. W międzyczasie na naszej częstotliwości pojawia się głos Pawła Juszczaka z informacją o „bezchmurnej” na naszym wschodnim odcinku od trawersu Wielunia. Niestety informacja potwierdziła się. Mimo że do Wielunia łapię mocne noszenia i lecę bardzo szybko to jestem zmuszony skierować nos Diany na południową stronę trasy w kierunku TMA Kraków gdzie stoją jeszcze ostatnie piękne CU. Ostatni z nich był na trawersie Kłobucka – dalej już bezchmurna. Jest godzina 17.16 mam 1750 metrów wysokości i do pokonania 260 kilometrów. Przemek z tyłu informuje, że zatrzymał się nieco w okolicy Kępna i rezygnuje z trasy – planując powrót na spokojnie do Częstochowy. Ja mam natomiast pewną zagwozdkę – bo dalej jakieś 70 kilometrów na północny wschód na kierunku do Końskich widzę 1/8 a dalej 2/8 CU z wyższymi podstawami. Jest trochę późno ale lecę po bezchmurnej, która nawet dobrze pracuje. W międzyczasie z niebios pojawia się głos Mateusza Szyguły, który informuje o CU od trawersu Piotrkowa na wschód – stara się podnieść mnie na duchu żebym leciał. Do CU dolatuję na 900 metrach w okolicach Przedborza. Niestety CU ładne ale noszenie 0.8 m/sek za to podstawa 1650 metrów. Jest godzina 18.20 do przelecenia 190 kilometrów. Sprawdzam kolejną chmurę – 0,7 m/sek i podejmuję ciężką ale jedyną właściwą decyzję o powrocie do Częstochowy. Oceniłem, że powrót z ostatniego punktu z bocznym wiatrem 23km/h w bardzo słabej już termice i z bezchmurnym sektorem na ostatnim boku nie pozwoliłby mi oblecieć trasy. Prawdopodobnie lot zakończyłby się lądowaniem w Kielcach.

Zawróciłem z trasy, wylądowałem, spakowałem Dianę do przyczepy pozostawiając szybowiec w oczekiwaniu na kolejne loty treningowe i próby 1000 kilometrów. Diana była również do dyspozycji dla Łukasza Grabowskiego z którym ustaliłem, że mam niewiele wolnych oczek w moim grafiku kiedy mogę latać więc spokojnie się podzielimy sprzętem. W dobrym nastroju i w pełni optymizmu co do szybkiego polubienia się z Dianą opuściłem Rudniki i dowiozłem złoty medal SMP w klasie 15 metrów do Książenic.

Link do przelotu: http://crosscountry.aero/flight/view/9809

 

Dodaj komentarz